„Gazeta Grudziądzka” Piątek, 30 lipca 1999 roku, INDEKS 322327, ISSN
1232-0137
Tygodnik Nr 30/320
List otwarty WIKTORA
KULERSKIEGO
Do redakcji nadszedł list otwarty Pana Wiktora Kulerskiego, wnuka założyciela
Gazety Grudziądzkiej, do Prezydenta Grudziądza. List ten, nawiązujący do
zarzutów postawionych naszej redakcji przez
BOŻESŁAWA TAFELSKIEGO, drukowany
w całości.
Szanowny Pan Prezydent Miasta Grudziądza
BOŻESŁAW TAFELSKI
Wielce Szanowny
Panie Prezydencie
To brzmi nader oficjalnie, choć zachowując
w pamięci gościnne przyjęcie, jakiego doznałem od Pana w czasach mojego
posłowania, chętniej napisałbym po prostu – Drogi Panie Bożesławie, ale niech tak już zostanie.
A zatem Szanowny Panie Prezydencie naszego Miasta
Grudziądza, proszę o wybaczenie mi formy listu otwartego, jako, że Pan sam
raczył niejako wywołać mnie do tablicy publicznie
wspominając mojego
dziadka, również Wiktora choć nierównie znakomitszego aniżeli moja skromna i niegodna osoba.
Otóż polemikę miedzy Panem Prezydentem a Naczelnym
redaktorem „Gazety Grudziądzkiej”panią Joanną John-
Błażyńską przeczytałem z zainteresowaniem tym większym, że w Pańskim liście
znalazłem odwołanie do „tradycji i
dokonań Wiktora Kulerskiego”, które „powinny
być drogowskazem dla całych pokoleń dziennikarzy i wydawców”, a które obecnie są jakby „podważane przez pracujących w „Gazecie” niedoświadczonych dziennikarzy.
Dzięki uprzejmości pani Joanny jestem jednym ze stałych
czytelników tej nowej Gazety Grudziądzkiej i jako żywo nie znajduje w niej
niczego, co podważałoby te niegdysiejsze tradycje i dokonania. Jest wprost
odwrotnie. Cieszą mnie dbałość o dobro publiczne, pryncypialność ,krytycyzm,
odwaga, temperament i ta szczypta humoru, z jakimi Gazeta jest redagowana. A
przecież te cechy należą niewątpliwie do tradycji dawnej Gazety Grudziądzkiej!
Właśnie za dbałość o dobro publiczne, a to oznacza również krytycyzm wobec
sprawujących władzę, dawna Gazeta Grudziądzka
była gnębiona a mój dziad i ojciec wielokrotnie skazywani za rzekome
naruszenia ówczesnych praw. I działo się to nie tylko w czasach pruskich, ale
także pod rządami sanacji przed Drugą Wojną Światową.
W czasach komunistycznych Gazeta Grudziądzka nie miałaby
żadnych szans . Cenzura – pamiętamy to chyba obaj, choć zapewnie z różnych
stron. Wtedy krytyka musiała być „konstruktywna”, czyli …bezkrytyczna. Inna
spotkałaby się zapewnie z zarzutami , że „w
Gazecie Grudziądzkiej publikowane są stwierdzenia mające poniżyć niektóre
osoby, instytucje w opinii publicznej lub narazić je na utratę społecznego zaufania”, jak to ze zdumieniem przeczytałem w Pańskim liście . Aż daty.
Okazało się ,że nie, to nie jest
list sprzed 1989 roku, ale wbrew pozorom z 1999 roku. Toż to
pomysł i język żywcem wzięte z „minionego okresu”. Poza tym to brzmi raczej jak
fragment z sentencji orzeczenia sądu.
Nieopodal znajduje się fragment z tego, co nazywa się
doniesieniem o przestępstwie-„Gazecie
Grudziądzkiej znajduje się szereg publikacji
naruszających Ustawę Prawo Prasowe” Ale przecież sentencje orzeczeń są
domeną sądów, a nie Prezydentów Miast,
a doniesienie o przestępstwie kieruje się do prokuratora, a
nie do redaktora.
Coś się komuś pomieszało.
Drogi panie
Prezydencie, albo…albo ktoś Pana „wrobił” mówiąc potocznie. Trudno byłoby mi
uwierzyć, że nie są to pomysły jakiegoś niewydarzonego pomocnika, jako, że nie
przepuszczam aby Prezydent Miasta Grudziądza mylił role ,adresy i języki nawet.
Raczej zakładam, że w natłoku spraw i problemów o wiele poważniejszych zaufał komuś zbyt
pochopnie i odruchowo podpisał jedną z wielu korespondencji przygotowanych
przez współpracowników. Jeżeli tak, to tego z nich, który ma takie
pomysły, należałoby chyba pozbyć się jak
najprędzej z Urzędu Miasta.
Wracając do meritum sprawy, to przecież tej krytyce, jaka
Pana i pańskich współtowarzyszy
spotyka ze strony Gazety, jakże daleko do ostrości
wypowiedzi mojego, a przez Pana wspomnianego dziadka. Dzisiaj mało kto pamięta
o tym, że to właśnie on po przeczytaniu jednego z bulwersujących i- dodajmy-
kompromitujących wywiadów udzielonych przez Piłsudskiego jakiejś gazecie, zażądał
publicznie poddania Marszałka badaniom psychiatrycznym.
O ile wiem, to
pani Redaktor Joanna John –Błażyńska czegoś podobnego w stosunku
do kogokolwiek
jaszcze nie zaproponowała. Ale to chyba za mało, aby podnosić surowy zarzut
podważania tradycji. Co zaś do „niedoświadczonych
dziennikarzy” to dziad mój początkowo także do nich należał. On- podobnie,
jak ci dzisiejsi „niedoświadczeni”- także
zdobywał doświadczenie „ w marszu” niejako, a raczej w boju
z tymi, którzy ( jak widać
niezależnie od epoki ) zawsze są chętni krytykę tłumić
szermując prawem, nadużywając go
i strasząc nim. Zatem wielu dziennikarzy znakomitych ,
którzy nader okrutnie potrafią obchodzić się z osobistościami sprawującymi
władzę powierzoną im na czas jakiś przez społeczeństwo, ale nie znam ani jednego poważnego polityka, który
pozwoliłby sobie na
potraktowanie nawet najmniej doświadczonego dziennikarza
jako persona non grata.
Oczywiście tak jest w państwach demokratycznych, gdzie prasa
jest tą czwartą władzą,
Również niezawisłą , jak sądy, choć im i tylko im podlegają.
Panie Prezydencie drogi!
Przecież Pan ma poczucie humoru. Zauważyła to nawet ta
niezbyt przez Pana lubiana Gazeta Grudziądzka pisząc, że „pan Prezydent Tafelski każde pytanie ze strony prawicy kwituje
uśmieszkiem”. W dodatku Gazeta, która tak ożywia nasze szacowne Miasto
Grudziądz, to
Przecież nie NIE, które niegdyś mnie wzięło na ząb. Czy
zatem naprawdę konieczne są armaty, jakie zostały wytoczone Gazecie? Czy nie
lepsza i bardziej potrzebna wiwatówka
na cześć i szczęście
tego, że Grudziądz wreszcie znowu ma Gazetę tak niepokorną
i przekorną , jaką ona jest przecież? Na szczęście dla
Grudziądza i czytelników.
Myślę , że w annałach naszego starodawnego Miasta w
najlepszej pamięci zachowani są nie ci, którzy
na pochlebstwa służalców łasi,
oponentów dławią i kneblują , ale ci, którzy wznoszą się ponad partykularne interesy i może nawet
osobiste urazy, otaczają opieką głosy wolne i wolności ubezpieczające , jak to
niegdyś nazywano.
Chciałbym wierzyć, że może kiedyś, w przyszłości , znowu
spotkamy się podobnie jak w 1999roku, choć zapewnie w innych rolach, jako że
wszystko przemija na tym świecie,
może tym razem wspólnie także z panią Redaktor Joanną.
Przecież wówczas, przed paru laty byliśmy przeciwnikami politycznymi, ale
przecież chyba nie wrogami.
Wtedy Pan, Panie Prezydenci, wiedział dobrze jak ostre słowa
kierowałem przeciwko pańskiej formacji także ja sam, ale jakoś to nam nie
przeszkadzało . Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Nie kontynuujemy tradycji
złej, ani sanacyjnej, ale nawiązujemy do
tej dobrej,
jak czyni to właśnie Gazeta Grudziądzka, nasza wspólna
przecież, bo Grudziądzka.
Chciałbym wierzyć, że jeszcze potrafimy różnić się pięknie ,
lub chociaż mądrze, a krytyka nawet ta
najostrzejsza i podszyta humorem temu
nie przeszkadza.To jest potrzebne nam, Grudziądzowi i Polsce.